czwartek, 2 czerwca 2022

Długobrody II - Miecze we mgle.

 


  Tak jak miałem mało czasu dla siebie, tak po zmianie pracy praktycznie nie mam go wcale. Co zresztą widać (między innymi) po blogu. Niniejszy wpis tyczył się będzie wydarzeń, które miało miejsce w Szczańcu w okolicy 23 kwietnia, czyli drużynowego turnieju Mordheim pt. „Długobrody 2”. By zobrazować tragizm zmiany pracy, dodam, że od czasu turnieju nie wypakowałem figurek z walizki.

  

  Minął grubo miesiąc od turnieju, więc niezbyt wiele pamiętam, a to, co zakodowałem, zapewne różni się od tego, co pamiętają inni uczestnicy (chyba). Było świetnie, i tu właściwie mógłbym zakończyć ten wpis, ale nie wypada. No to jak nie wypada, to przebrnijmy przez ten wypocin.

  W drużynie byłem z synem, co już wspominałem, więc powtarzał również nie będę, ileż to musiałem się nadenerwować, by Młodego ścigać z malowaniem. Ostatecznie Karol wyrobił się z kolorowaniem, spełniliśmy wymogi turnieju i Zielony Tyci Łoomot ZdunkoMORRów mógł wyruszyć … no i jak to zwykle bywa na dzień przed wyprawą, coś musiało pójść nie tak i tym razem Melonowi się potomstwo popsuło, a tym samym cały misterny plan się skomplikował. Szybka ofiara całopalna, układanie nowych planów podróży, targowanie i przekupstwo… tak minął dzień przed wyjazdem na turniej. W efekcie negocjacji Śliwka wyjął swój „autobus”, sparowaliśmy się i ruszyliśmy na Szczaniec. Podróż była hmm… Adam siedział w środku. 

 


 

  Ugościł nas Stary Najmita w swym legowisku. Weekend w Szczańcu to nie tylko Mordheim, to wiele tematów. Space Hulk, podboje światów, zafoliowane komiksy, ławeczka na krańcu świata, zawody w chrapaniu…  

 


 

  Na „Długobrodego 2” składały się trzy scenariusze. Pierwszą potyczką, którą rozegraliśmy była „Głodna Matylda”. Naprzeciw nas stanęli znani i bardzo lubiani Adaśko i Franek reprezentujący drużynę Averland Sunset Resort and SPA. Coś w tych naszych małych orczych mózgach się uroiło, że użyjemy Matyldy w nikczemnym i taktycznym planie. Czailiśmy się jak wąż w pomidorach, gdy tymczasem sojusz przedstawicieli Starej Rasy i podstępnych ludzi usiekł Matyldę i na domiar złego, zamiast stanąć do walki, wziął skarby i po prostu uciekł… Jak tu żyć? Tchórzliwi, podstępni, nikczemni i zdradzieccy ludzio-krasnoludy. Jak zawsze, gdy mieliśmy okazję grać z tą dwójką, rozgrywka na bardzo wysokim poziomie.  

 

 



 

   W „Szpitalu na peryferiach” spotkaliśmy się z Zibim (krasnoludy płci żeńskiej) i Kubą (Siostry Sigmara, choć wszyscy wiemy, że Sigmar nie miał sióstr). A Zibi też czegoś nie miał, tego dnia nie miał humoru, nad czym bardzo ubolewam. Śmiem podejrzewać, że chłopacy grający dziewczynami, celowo dali nam wygrać. Byli bardzo dobrze uzbrojeni i opancerzenie, było ich dużo-dużo mniej, a mimo tego próbowali nas wpierw oskrzydlić a ostatecznie – otoczyć. 

 

 


  Tego roku nie udało się wymigać od grania na moście i tak „Powrót Starego Najmity” (już bez Najmity…) rozegraliśmy właśnie na tym stole. Most bardzo zacny jest i klimatyczny, ale nie daje zbyt dużej manewrowości drużynie składającej się z 22 modeli, w tym wypadku wyglądało to trochę jak „pan tu nie stał, proszę na koniec kolejki”. U Gospodarów, podwładnych Królowej Lodu, niedźwiedzie robiły dobrą robotę, a powiedzenie „daj miśka na przywitanie” nabrało nowego znaczenia. Tyle lat już człowiek gra w Mordheim i był to mój pierwszy raz z Kislevem. 

 


 




  Kolejny turniej, który jest już tylko wspomnieniem, bardzo miłym wspomnieniem. Organizacja na najwyższym poziomie. Odpocząłem psychicznie, a wszyscy dobrze wiemy, jak to jest potrzebne w tych ciekawych czasach. Dzięki Karol, jesteś w porządku… 

 


 

  A w drodze powrotnej Adam wracał w bagażniku. 

 


 

  Na turniej nie stawił się Routek (mimo wszystko nadal ubolewam), ale dostałem obszerne usprawiedliwienie. Wybaczam. W tekst wkleiłem wymownie Wally Gator'a, bo może Routek nakłamał, ktoś ze zdjęcia list odczyta i będzie mu głupio. Kości „daughters of Khaine”, które dostałem od Tomka, robią robotę, serio. Po 4 miesiącach przerwy udało nam się w niedzielę ruszyć dalej kampanię w Warheim i takich dobrych rzutów to ja dawno nie miałem. 

 


 

  A jeżeli dobrnęliśmy wspólnie do końca tego wypocinu, i czytasz ów wpis, używając komputera, to poniżej krótki filmik, który zmontowałem z turnieju.

 


 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz