Wyczekane owszem bo to jakby grudzień się zrobił...od razu uprzedzę, iż jakość i ilość zdjęć jest niejako dyskusyjna z argumentów obronnych:
mało bo tylko ja postanowiłam uwiecznić tę wiekopomną chwilę, jakość - nie przyswoiłam jeszcze aparatu Kamila a że późno bo jestem w smutku moja cudowna ulubiona najfajniejsza na świecie Mysza czyli Szczur zmarł, a że bawił się jeszcze z nami na tej imprezie wszystko jakoś korelowało.
zaczynamy...