niedziela, 5 lutego 2012

Ruined Tower - Hirstarts





Zimno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie? Co to będzie?

Weekend w pracy, lubię to. Tym bardziej, że to ostatni weekend na postoju, czyli jestem sam, 12h tylko ze sobą i dozoruje obiekt. Wszystko było by git majonez, gdyby nie, że zimno. Zamiast poświęcić ten czas „twórczo” – zahibernetyzowałem się w śpiworze ….. buuuuu szkoda takiego dnia, ale co zrobić jak łapy grabieją trzymając pędzelek.  
No to chociaż coś tu nabazgram. Tyle, że średnio przygotowany i do tej operacji.
Wygrzebałem gdzieś z pendriva stare zdjęcia pierwszej ruinki zakupionej. Worek klocków z gipsu odlanych i wedle instrukcji lub intuicji – sklejasz. 

 

 

Mało to, to używane w Mordheim. Może z raz wyciągnąłem? Jak widać potrzeba trochę przeróbek, a raczej wzbogacenia. Gdzieś kiedyś ktoś powiedział, że Mordheim to bardzo specyficzne zrujnowane miasto, z którego ktoś wywiózł cały gruz i śmieci. No i tu jesteśmy świadkami owej teorii w wizualizacji. 

 

 






Wodne śmietnisko



Nie będę recenzował, kleiłem ją dawno temu, trochę elementów do teraz zostało. Odlana z gipsu bardzo, bardzo chudego, gdyby nie wynalazek zwany rozwodniony wikol, rozpadała by się w rekach.









Malowane metodą na lenia, czyli kilka farb w sprayu psikane z różnym natężeniem pod różnym katem – czas operacyjny 5 minut.










 

A tymi zdjęciami kusili do zakupu.  Kusili kusili i na kusili.




 


 A że dzisiaj niedziela to i słowo z mojej ambony. 

Powiadają, że każdy na łożu śmierci (z tych którzy umierają świadomie), wspomina swoich przyjaciół oraz żałuje, że był za bardzo pochłonięty własnym życiem i nie utrzymywał kontaktów ze starymi znajomymi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz