poniedziałek, 22 lutego 2021

Bitwa o Drzwi


  20 lutego przesuwaliśmy żołnierzyki, właściwie warto dodać, że dużo figurek. Graliśmy 3 bandy Orków i Goblinów kontra 3 bandy Krasnoludów. Każda drużyna za 600 pkt. I tak jak przypuszczałem, zielonoskórych było po horyzont. Razem chłopacy wystawili (dum, dum, dudum) 62 modele. Dzień prędzej, przewidując możliwość walki z taką hordą, zgadałem się z Arturem i Karolem, że i my idziemy w ilość, a nie w jakość i tym samy Krasnoludów wraz z najemnymi ostrzami wystawiliśmy 49 modeli, w tym 30 krótkobrodych (takie mini WFB w Mordheim jak to skwitowano). 

 

  Żeby zbytnio nie przedłużać rozgrywki, potraktowaliśmy obie strony konfliktu jakby były to tylko dwie bandy, i tak Orki i Gobliny jednocześnie wykonywali swoje tury i tak samo Krasnoludy. Dodatkowo, by wyeliminować standardową taktykę polowania na modele z jednej bandy i by zmusić do route test i do ucieczki jednego gracza, przyjęliśmy zasadę, że obie strony do liczenia route test, również są dwiema bandami, a nie sześcioma. I tym samym, wszyscy dobrze się bawili i każdy grał od początku do końca bitwy. Sama pierwsza potyczka trwała 4 godziny, więc standardowo, nie za długo nie za krótko, lecz w sam raz. 

 

 

   Dobrze, że mieliśmy możliwość wyboru strony, bo dzięki temu wymusiliśmy sytuację, w której zielonoskórzy musieli przebyć rzekę, czyli szli do nas z dwie rudny dłużej (nie mieścili się na moście, a i animozja na nim skutecznie wydłużyła i rozciągnęła „klocek” gobasów). Tłok na moście i fakt, że właśnie ta przeprawa była w zasięgu kusz trójki najemników z Tilei, łuków Kislev Rangera i dwóch Halflingów, sprawiły, że Boss Orczego Waaagh! zawył rozkaz i Big’uny wraz z Orkowymi stronnikami pobiegli w stronę drugiej przeprawy, która nie była pod obstrzałem. Mostem za Goblinami szło tylko kilku Orkowych poganiaczy.

 


   I w tym momencie nasza (Krasnoludzka) taktyka się gwałtownie zmieniła. Wpierw chcieliśmy się okopać w największym budynku i w nim odnaleźć zagładę. Światełko zapaliło się, jak pierwsze zagony Goblinów przeszły przez most. Stwierdziliśmy (prawie jednogłośnie), że trzeba wyjść im w pole i ubić ilu się da, nim kładką (druga przeprawa, bo skakać przez rzekę się nie odważyli) przeprawią się i dojdą do nas Orkowie. Było to realny, gdyż nagle totalnie nieużyteczny Czarnoksiężnik  (przed bitwą wylosowałem Lot i Szczęście) stał się najważniejszą postacią na stole, bo zielonoskórzy nie mieli ani jednej broni strzeleckiej. W dwie rundy doleciał w okolicę (piętra) drugiej przeprawy i od tego momentu Orkowie skończyli biegać, gdyż tak manewrowałem, by mieć ich jak najwięcej w swoich 8 calach. Próbowali coś się wspinać, straszyć, ale już tylko szli w stronę centralnej bitwy Krasnoludy – Gobliny. 

 


  Można rzec, że to miało duży wpływ. Ostatecznie Krasnoludy wróciły do twierdzy z tarczą, Uraza Molrika została pomszczona, choć sam Than zasiada w Wielkiej Sali Przodków. Dwie tury prędzej niż zielonoskórzy rzucaliśmy już na route test (tak było krwawo), ale ostatecznie to im się ten rzut nie powiódł. Sami Orkowie do bitwy nie dotarli, skupili się na spacerowaniu, grożeniu Czarnoksiężnikowi i wybijaniu drzwi. Gdyby doszli i w nas wpadli, nie sądzę, by udało się doprowadzić do route testa u zielonoskórych. 

 


 

  Skończyliśmy Bitwę o Drzwi, nadal był zapał, chęć i głód gry, a że godzina wczesna więc rozegraliśmy jeszcze jeden szybki scenariusz („Syn Szlachcica”). Tu już graliśmy wedle standardowych zasad i bez sojuszy. Tak było. 

 


No to co tu następne? Może pomysł Szredera, że tylko Najemnicy?  

 






 

5 komentarzy:

  1. Świetna zabawa, zazdroszczę:D Wstyd tylko oprzeć strategie na umiejętnościach parszywych Goblinów, Orki zawsze pierwsze w natarciu Waghhhhhhhhhhhhh!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale wygrał klimat. A sytuacje, gdy na środku mostu wyzwoliły się animozje, kilka gobasów zaczęło się tłuc między sobą, inne się obraziły (w tym goblin, który był najbliżej krasnoludów i nie zdał animozji w pierwszej rundzie tuż po naszym strzelaniu, coś ala "dalej nie idźta, dotąd maju zasięg, szczylaju, oszczegałem").

      Usuń
  2. Ostatecznie zagranie taktyczne wzięło przewagę nad zieloną masą. Imponujące ilości modeli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej obawiałem się, że przez taką masę modeli gra nie pójdzie płynnie. Na szczęście były to obawy płonne.

      Usuń