Fajnie się wraca po
latach do ruin Mordheim.
Rozpoczęliśmy
kampanię w 5 band, a mogliśmy w 7miu. Po dłuższym okresie
niegrania zaczęliśmy od scenariuszy podręcznikowych i tu na ruszt
poszedł „polowanie na Wyrdstone”. Rozrzut kawałków gwiezdnego
kamienia był iście nieszablonowy, gdyż 3 z 5ciu kawałków
wylądowały w centrum dzielnicy, rozrzucone po „martwym
targowisku”. I od tego momentu oczy wszystkich skierowane były na
środek stołu.
Na obrzeża
dzielnicy kupieckiej wpierw wpadły z pianą na pyskach Orki z
mini-waaagh Szefa Drake Storufa Szkity z Drewna. Szybkim biegiem
kierując się wprost na rynek niczym lud prosty lecz pracowity na
promocję karpia w pewnym markecie na literę L ..
Po lewej i prawej
stronie Orków rozstawiły się dwie bandy krasnoludów. Zbieg
okoliczności? Nie sądzę. Obie przybyły z Karak Kadrin zabierając
z owej twierdzy połowę kusz będących na stanie zbrojowni. Owocem
owego deszczu bełtów była jedna z Sióstr Sigmara, jeden ork i
jeden goblin. Szału ni ma. Więcej grzechów krasnoludzkich nie
pamiętam. W rolę przywódczyni jednej z band wcieliła się
Malwina. Moim zdaniem debiut udany, następna potyczka będzie już
łatwiejsza :)
Do dzielnicy zawitał
też cyrk. Jakież było zdziwienie na twarzach artystów, gdy
okazało się, że już po chwili na spektakl wpadło mrowie
śpiewających chóralnymi głosami lasek, które na domiar złego
wywijały nad głowami asortymentem typu młoty, mieczy i bicze.
Droga po Omphalosa
… tfu po Wyrdstone.
Gladiator Ninja,
mistrz wspinaczki, kobieta-kot wśród gladiatorów.
Obie bandy
krasnoludów oraz Siostry Sigmara zmyły się pod wpływem
otrzymanych strat. W dzielnicy zostały Orki i Karnawał Chaosu.
Szefowie obu band popatrzywszy sobie głęboko w oczy oraz na
znajdujący się w pobliżu zegar słoneczny, zabrali zdobyte w tak
krwawym spotkaniu Wyrdstony i rozeszli się bez słowa, udając że
ani jedni, ani drudzy nie widzą się. Przyjdzie jeszcze czas,
Mordheim jest zbyt mały by to spotkanie nie zostało rozstrzygnięte.
Szefu Drake Storufa jeszcze będzie miał okazję, by swoją
drewnianą nogę wsadzić w dupę przywódcy z cyrku gnijących
klaunów.
Fajnie się wraca po
latach do ruin Mordheim. Pierwsze koty za płoty, chcielibyśmy
przynajmniej raz w miesiącu eksplorować, badać, najmować i
zdobywać skarby oraz chwałę … jak za dawnych lat na stole od
ping-ponga.
Udział wzięli (o
dziwo ominąłem zdjęcie jednej z bandy krasnoludów hmm ale nie
pomazane to wielkiej straty nie ma)
Grunt, że się wyjaśniło kto z kim trzyma, a kto na kogo ma kosę. :)
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam, późno już było :)
OdpowiedzUsuńDzięki za publikację relacji, przyjemnie się czytało. :)
OdpowiedzUsuń