czwartek, 12 marca 2020

Klaus von Cronberg i Margot





67 (sześćdziesiąt siedem) – liczba naturalna następująca po 66 i poprzedzająca 68.


  • liczba atomowa holmu
  • obiekt na niebie Messier 67
  • galaktyka NGC 67
  • planetoida (67) Asia
  • kometa krótkookresowa 67P/Czuriumow-Gierasimienko

A co mówią Anielskie Liczby?

LICZBA 67
Potwierdzenie, że Twoje myśli i praca z materialnym światem są słuszne w ocenie. Z sukcesem zrównoważyłeś swoje myśli i działania w taki sposób, że zadbałeś o umysł, ciało i ducha. Utrzymuj tę dobrą pracę! 


67 to również numer edycji Figurkowego Karnawału Blogowego, nad którym w tym miesiącu pieczę trzyma Viluir z bloga 90k6. Tematem przewodnim tego odcinka jest „Przygoda”. Zbierałem się od jakiegoś czasu by „wystartować” i oto jestem. Mój pierwszy raz! Doceńcie! A właściwie to nasz pierwszy raz, gdyż w tym jednym topicu zamieszczę również pracę mojego syna, który jeszcze nie posiada swojego bloga i przypomnę, ma dopiero 10 lat. Za to chwali się w naszej regionalnej grupie na fecezbooku, swymi pracami. 


No to tyle tytułem wstępu.



Przygody mogą być miłe i niemiłe. Przygoda kojarzy się z czymś fajnym, a czy może być pozytywna gdy jesteśmy złożeni chorobą? Oto moja odpowiedź zarazem na „Przygodę” jak i na te „ciekawe czasy”, w których przyszło nam żyć, gdzie maseczki higieniczne podrożały 23 razy.



Klaus von Cronberg z Anno Domini 1666, frakcja Zakon Złamanego Krzyża. 






 
Klaus. Alchemik, typ szalonego naukowca. Jest wujkiem (młodszym bratem ojca) i jednocześnie kochankiem Adelajdy. Ta, prowadząc szpital, dostarcza mu coraz to nowych obiektów do badań. Przy jej pomocy Klaus zakulisowo wpływa też na innych członków Zakonu Złamanego Krzyża, w tym przywódcę - Zygfryda. Na razie przejęcie władzy go nie interesuje. Liczą się tylko jego eksperymenty. W jednym z nich Klaus stracił nogę. Teraz porusza się na drewnianej protezie. Zazwyczaj odziany jest w strój doktora zarazy, który chroni go, przynajmniej częściowo, przed toksycznymi wyziewami, czy szkodliwymi waporami.




I krasnoludka, Margot - malowana przez moje syna. Model z Reaper Miniatures. Gdzież tu „przygoda” pytacie? Już spieszę z odpowiedzią. Otóż, ten model dostała moja lepsza połówka od Świętego Mikołaja tak na zachętę, by wróciła do Miasta Potępionych. Dawno, dawno temu, w czasach narzeczeństwa i pierwszych latach małżeństwa, Gosia grała z nami, nie odpuściła żadnemu scenariuszowi. Oto dowód, a i dodam, tak się grało w 2007 roku. 





 
No to teraz Margot, temat „Przygoda” spod pędzla mojego 10-latka.




4 komentarze:

  1. Dobra robota, w obu przypadkach. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jedne z najcenniejszych doświadczeń w hobby, gdy druga połówka albo dzieci chcą realizować pasję z Tobą. :-) Figurki też super pomalowane zarówno przez Ciebie jak i przez Twojego Syna. Gratulacje przede wszystkim dla Młodego Hobbysty, bo model jest pomalowany naprawdę na bardzo dobrym poziomie. Widać, że już niedługo przegoni niejednego malarza z Bitewnych Wrót.

    Kartonowe makiety i granie na podłodze - włączyłeś mi nostalgiczne wspomnienia. Wstyd się przyznać, że wiele takich kartonowych makiet dalej nie doczekało się swojej porcji uwagi i miłości.

    PS. Fajnie zrobiłeś wstępniak. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :)
      Tak człowiek teraz przegląda stare zdjęcia i myśli sobie jak to mieliśmy wtedy wyobraźnie rozwiniętą. Tyle miłych wspomnień, to chyba dobry temat na jeden z przyszłych topiców na blogu. Dopiszę do listy zadań :)

      Usuń