67 (sześćdziesiąt siedem) – liczba naturalna następująca po 66 i
poprzedzająca 68.
-
liczba atomowa holmu
-
obiekt na niebie Messier 67
-
galaktyka NGC 67
-
planetoida (67) Asia
-
kometa krótkookresowa
67P/Czuriumow-Gierasimienko
A
co mówią Anielskie Liczby?
LICZBA 67
Potwierdzenie, że Twoje myśli i praca z materialnym światem są słuszne w ocenie. Z sukcesem zrównoważyłeś swoje myśli i działania w taki sposób, że zadbałeś o umysł, ciało i ducha. Utrzymuj tę dobrą pracę!
Potwierdzenie, że Twoje myśli i praca z materialnym światem są słuszne w ocenie. Z sukcesem zrównoważyłeś swoje myśli i działania w taki sposób, że zadbałeś o umysł, ciało i ducha. Utrzymuj tę dobrą pracę!
67 to również
numer edycji Figurkowego Karnawału Blogowego, nad którym w tym
miesiącu pieczę trzyma Viluir
z bloga 90k6.
Tematem przewodnim tego odcinka jest „Przygoda”. Zbierałem się
od jakiegoś czasu by „wystartować” i oto jestem. Mój pierwszy
raz! Doceńcie! A właściwie to nasz pierwszy raz, gdyż w tym
jednym topicu zamieszczę również pracę mojego syna, który
jeszcze nie posiada swojego bloga i przypomnę, ma dopiero 10 lat. Za
to chwali się w naszej regionalnej grupie na fecezbooku, swymi
pracami.
No to tyle tytułem
wstępu.
Przygody mogą być
miłe i niemiłe. Przygoda kojarzy się z czymś fajnym, a czy może
być pozytywna gdy jesteśmy złożeni chorobą? Oto moja odpowiedź
zarazem na „Przygodę” jak i na te „ciekawe czasy”, w których
przyszło nam żyć, gdzie maseczki higieniczne podrożały 23 razy.
Klaus von Cronberg z
Anno Domini 1666, frakcja Zakon Złamanego Krzyża.
Klaus.
Alchemik, typ szalonego naukowca. Jest wujkiem (młodszym bratem
ojca) i jednocześnie kochankiem Adelajdy. Ta, prowadząc szpital,
dostarcza mu coraz to nowych obiektów do badań. Przy jej pomocy
Klaus zakulisowo wpływa też na innych członków Zakonu Złamanego
Krzyża, w tym przywódcę - Zygfryda. Na razie przejęcie władzy go
nie interesuje. Liczą się tylko jego eksperymenty. W jednym z nich
Klaus stracił nogę. Teraz porusza się na drewnianej protezie.
Zazwyczaj odziany jest w strój doktora zarazy, który chroni go,
przynajmniej częściowo, przed toksycznymi wyziewami, czy
szkodliwymi waporami.
I krasnoludka,
Margot - malowana przez moje syna. Model z Reaper Miniatures. Gdzież
tu „przygoda” pytacie? Już spieszę z odpowiedzią. Otóż, ten
model dostała moja lepsza połówka od Świętego Mikołaja tak na
zachętę, by wróciła do Miasta Potępionych. Dawno, dawno temu, w
czasach narzeczeństwa i pierwszych latach małżeństwa, Gosia grała
z nami, nie odpuściła żadnemu scenariuszowi. Oto dowód, a i
dodam, tak się grało w 2007 roku.
No to teraz Margot,
temat „Przygoda” spod pędzla mojego 10-latka.
Dobra robota, w obu przypadkach. :)
OdpowiedzUsuńPodziękować :)
UsuńTo jedne z najcenniejszych doświadczeń w hobby, gdy druga połówka albo dzieci chcą realizować pasję z Tobą. :-) Figurki też super pomalowane zarówno przez Ciebie jak i przez Twojego Syna. Gratulacje przede wszystkim dla Młodego Hobbysty, bo model jest pomalowany naprawdę na bardzo dobrym poziomie. Widać, że już niedługo przegoni niejednego malarza z Bitewnych Wrót.
OdpowiedzUsuńKartonowe makiety i granie na podłodze - włączyłeś mi nostalgiczne wspomnienia. Wstyd się przyznać, że wiele takich kartonowych makiet dalej nie doczekało się swojej porcji uwagi i miłości.
PS. Fajnie zrobiłeś wstępniak. :-)
Dziękujemy :)
UsuńTak człowiek teraz przegląda stare zdjęcia i myśli sobie jak to mieliśmy wtedy wyobraźnie rozwiniętą. Tyle miłych wspomnień, to chyba dobry temat na jeden z przyszłych topiców na blogu. Dopiszę do listy zadań :)