Przymierzamy się do kampanii w Warheim na 6 drużyn, zbieramy się niczym sójka za morze. Zawsze coś komuś i jest, jak jest. No ale skoro się z Młodym nastawiliśmy na granie i akurat nam pasowało, to rozegraliśmy wolny scenariusz na 1000 punków każda strona z możliwością rozbudowy drużyn na zasadach dla indywidualnych rozgrywek. I tak Karol w ostatniej chwili zdecydował się na Jaszczuroludzi, a ja wziąłem na testy Nieumarłą Hordę Liczmistrza.
Po graniu w dość mocno zabudowanych ruinach Miasta Potępionych, rozegraliśmy coś całkiem odmiennego. Wreszcie można było rozwinąć matę „Wyspa” i popełnić fanaberię z pływaniem szalupami (w wyobraźni tak miało być, jednak jedyne pływanie odbyło się ku brzegom), skakania tymi łódkami po 4 wirach niczym w Heroes of Might & Magic III (tia…) i szukaniem-kopaniem skarbu. Z tym ostatnim poszliśmy również na łatwiznę i rozegraliśmy jak w scenariuszu „Ukryty skarb”, choć w zamyśle miały być totemy ze wskazówkami i po odkryciu wszystkich rzut 2k50 określający cale dwóch krawędzi mapy, na których przecięciu miał znajdować się skarb… zdecydowanie lepiej było pójść na łatwiznę.
Karol przybrał bardzo defensywną taktykę, gdy Nieumarli w tym czasie rozbiegli się szabrować i plądrować wyspę. Rozgrywka klimatyczna, choć całkiem inna niż te, które serwuje Mordheim. Po wykupieniu drużynki pozostałe punkty włożyłem w rozbudowę postaci Liczmistrza, udało się go wypasać do 3 poziomu, ale przyznam szczerzę, że spodziewałem się większych pozytywnych wrażeń związanych z magią z Dziedziny Nekromancji i Tradycji Śmierci (no dobra, Klątwa Czarnego Humoru zrobiła furorę).
Jaszczuroludzie zwyciężyli, choć do ostatniej chwili było na ostrzu noża, ponieważ obie strony rzucały na test rozbicia. Bardzo krwawo, dużo modeli wyłączonych z akcji, dobra klimatyczna rozgrywka.
Poniżej filmik (widoczny tylko w podglądzie bloga w wersji na komputer), wycinki z kilku rund.
Salamandra powinna posiadać bonusy do pływania za żagiel na grzbiecie. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna rozgrywka. :)