Dokonało się. Część trzecia (i nadal nie ostatnia) wpisu dotyczącego naszej pierwszej kampanii w Warheim, roboczo nazwanej „Kły konta łuski”.
Część pierwszą popełniłem pod tym linkiem:
"Kły kontra łuski". Kampania w Warheim, część 1.
Natomiast drugą pod tym linkiem:
"Kły kontra łuski". Kampania w Warheim, część 2.
Pod zdjęciami są też krótkie próby z ruchomymi obrazkami na youtubie, przeglądając topic poprzez wersję na komórkę, filmików nie widać.
„Kaplicę” rozegraliśmy jako 8 scenariusz kampanii. Niedokończona dzwonnica reprezentowała tytułową kaplicę. Sama ruinka dzwonnicy czeka na dokończenie już 10 rok, a docelowo miała głównie służyć w scenariuszu do Mordheim pod tytułem „Dzwon Ezechiela”, który popełniłem w 2011 roku, a nadal dostępny jest na blogu u Starego Najmity pod tym linkiem.
„Dzwon Ezechiela” – scenariusz do Mordheim
Natchnienie na scenariusz naszło po rozegraniu bardzo fajnej przygody w Warhammerze Fantasy Roleplay 2 edycji, w której tytułowy dzwon robił bardzo dużą ohydę w głowach słyszących odgłos gongu.
„Kaplicę” graliśmy równe 8 rund, scenariusz nie skończył się przed czasem. Dzwonnica (Kaplica) z jednej strony nie ma ściany, więc przyjęliśmy, że po upływie 8 rundy będziemy liczyli bohaterów będących w 6 calach od podstawki tego terenu. Bardzo szybko, bo już w pierwszej rundzie udało mi się upolować Kapłana Skinka, dostał dwie rany i został wyłączony z walki. No ale przez pechowy rzut po upadku z 3 cali i niestety (choć hrabina przyczyniła się bezpośrednio do tej sytuacji), to 1 punktu doświadczenia nie dostała. Chwilę później niefortunnie upadł (na 2 rundy) Skink bohater, który świeżo awansował z grupy stronników. I to właśnie w tego leżącego wpadła hrabina jak lis do kurnika, a że tuż obok czaiła się praktycznie cała banda Jaszczuroludzi, to zaczęło się polowanie na wampirzycę. Pech chciał, że w tym momencie poleciało zdarzenie losowe „Silny Wiatr” trwające przez 2 kolejne rundy i dupa, zabrakło 4 cali latania, by skutecznie się wycofać. Za to źle wykalkulowałem ucieczkę przed szarżującym Skinkiem plus pech w kości i hrabina trafiła do ekskluzywnego miejsca dla wyłączonych z akcji. Choć nie do końca mam pewność, czy to dobrze rozegraliśmy. Wampirzyca z ochroną pancerza na 2+ i dwa punkty Życia i mogła zostać „stratowana” przez szarżującego Skinka? Nie było już sił na wertowanie podręcznika, więc przyjęliśmy, że tak. I wiem, ta ucieczka nie była rozsądna. Emocje, emocje…
Von Carstein zwyciężyli, w 8 rundzie miałem czterech bohaterów w 6 calach od dzwonnicy, natomiast Jaszczuroludzie od drugiej rundy mieli już tylko 3 bohaterów. Tak trochę zrobiłem to na przetrwanie, Karol za późno obczaił to i tym samym Kroxigor, zamiast wpaść i spróbować wyeliminować któregoś z Dregów, stał i „obstawiał bramkę”.
„Grobowiec Mortariona”
W ramach naszej poprzedniej kampanii w Mordheim rozgrywaliśmy scenariusz pt. „Grobowiec Morrtariona”, który to przypomnę, możecie pobrać stąd:
Tym razem mieliśmy przyjemność rozegrać wersję dla Warheim. Był to 9 scenariusz kampanii „Kły kontra łuski”, czyli… koniec jest blisko! W sekwencji po ósmej bitwie poleciały po raz kolejny 3 szóstki i tym samym (skoro za darmo, a przyznam, że strasznie ciężko von Carsteinami dorobić się sensownych złotych koron, by coś kupić/wynająć) pozwoliłem sobie zrekrutować Najemne Ostrze - Szpiega. Nie mam pojęcia, w jaki sposób ów Szpieg przeniknął do drużyny Jaszczuroludzi i przebrał się za jednego ze Skinków (wyobraźnia podpowiada brzydką odpowiedź), ale tak się właśnie stało. Oprócz tytułowego grobowca mieliśmy do eksploatowania 9 beczek. Już pierwsza z nich okazała się niemiłą niespodzianką, bo poraziła Skinka Kapłana błyskawicą. W odpowiednim momencie poleciało zdarzenie losowe (Kamienne Ręce), które chwilowo powstrzymało Jaszczuroludzi przed dotarciem do grobowca. Dokonał tego bohater Saurus na Zimnokrwistym… i od razu stał się celem dla wszystkiego, co żywe i nieżywe pod sztandarem von Carstein. Ujawniła się pani Szpieg, która po „zrzuceniu skóry Skinka” (a jednak Szpieg nie mógł, Jaszczurki to Zimnokrwiste, no nic to) miała dokonać taktycznej szarży, niestety nie zdała testu strachu i stała jak wryta z pełnym pampersem, a następnie bohatersko umarła. Hrabina Margot lotem pikującym dopadła Saurusa na Zimnokrwistym, obaliła na ziemię, ale nie mogła dobić (a właściwie ograbić ze skarbu z grobowca), bo wpadł w nią Kroxigor. Nekromanta popełnił bardzo skuteczną animację, a i sama hrabina przyzwała dwa wilki.
Krew i flaki fruwały na wszystkie strony, i ten ferwor wykorzystał Ghoul, okradając leżącego Saurusa ze skarbu. I to kolejne zrządzenie losu, bo już w turze Jaszczuroludzi, ci nie zdali testu rozbicia (a jednak cuda się zdarzają).
Scenariusz bardzo fajny, bardzo dużo się działo, tak dużo, że Karol nawet zapomniał o Skinku, który wyszedł z zasadzki (wyszedł i tak stał do końca bitwy). Beczki specjalnie nie zrobiły rewolucji, po prostu były. Nieumarli zdobyli z nich jeden znacznik kosztowności (otwierając 4 beczki) i Jaszczuroludzie również jeden (także z 4 beczek). W wersji Mordheim szkielety z łukami wychodzące z beczek robiły klimat i wprowadzały sporo zamieszania.
Finalny scenariusz kampanii miałem możliwość wyboru (rzut kośćmi i efekt – wybiera ten z wyższym ratingiem). No to pach, scenariusz specjalny „Magiczne Koryto”. Co prawda nie mieliśmy świń, a właściwie mieliśmy jedną od Spellcrow z zestawu „Halfling with Pig” no ale jedna to nadal za mało. Wzięliśmy więc pająki… Wieśniaków zamienionych w pająki (no dobra, nazwijmy je pająko-świnie) było 5 i wiedzione instynktem przetrwania już w pierwszej rundzie poszły w cug, byle jak najdalej od Nieumarłych. Do tego niebo podejrzanie się zachmurzyło i spadł deszcz ryb… To nie mogło wróżyć łatwego zadania. Posypało zdarzeniami losowymi, bo i rundę później Nekromanta przybrał odcień zgniłej zieleni i cudem zwalczył choróbsko Papy Nurgle.
Scenariusz trwał 6 rund, tak jak można się domyśleć, potyczka oparła się o dominację nad magicznym korytem. By spowolnić Jaszczuroludzi, wysłałem Nekromantę i Wampira delikatnie na przód, a ci po kolei wpierw popełnili animację Zombi (6) i przywołanie Mrocznego Wilka (2). Tym samym Jaszczuroludzie musieli się przebijać do celu scenariusza. Pierwsza próba zdjęcia Uroku zakończyła się kompletnym fiaskiem i umarł Dreg. Trzy kolejne pająko-świnie udało się odczarować, piątego zabiłem, by scenariusz dobiegł końca, gdyż mimo iż Kapłan Skin umarł (skuteczny atak od tyłu przez Szpiega), odszedł też Kroxigor to i hrabina została wyłączona z akcji, a Jaszczuroludzie obrali ze cel Nekromantę, bo już tylko w ten sposób mogli zwyciężyć.
No to na tyle trzeciej części. Teraz muszę wszystko podliczyć. Właściwie wedle punktów kampanii to wiemy już, kto zwyciężył, ale żeby tak nie bolało drugiej strony, podliczymy także prestiże drużyn.
Czyli działo się. :)
OdpowiedzUsuńJak mówiłem już wcześniej, w razie wątpliwości pytaj na Messengerze. :)
Tak, działo się. Za to jutro, ot jutro to dopiero się będzie działo. 5 band (bo się na Orkowie wykoleili, Gork i Mork ma dla nich inne plany), 3000 pkt na stole i skrzynka "ale" pod stołem.
Usuń