A dziś umęczę Szanownych drugą częścią (i jednak nie ostatnią) kampanii „Kły kontra łuski”, która rozgrywa się w Mordheim, a właściwie w Warheim. Będzie to krótki opis scenariusza 6 i 7, ponieważ skomplikował mi się dzień w pracy i nie mogłem wykonać zamierzonego planu, a nie mogę siedzieć bezczynnie, więc popełniłem ten oto wpis.
Część pierwszą opisałem pod tym linkiem:
"Kły kontra łuski". Kampania w Warheim, część 1.
Szóstym scenariuszem był „Relikwie”. Wybrał go Karol, gdyż przy losowaniu wypadł wynik 66. Największą siłą Jaszczuroludzi jest Kapłan Skink ze swoją paletą zaklęć, a że w poprzedniej potyczce wyłączyłem go z akcji, a w sekwencji po bitwie wypadło, że jest tak bardzo poturbowany, że jedną bitkę będzie lizał rany w obozie. Tak więc Karol wybrał „Relikwie”, gdyż nie chciał zwarcia z Nieumarłymi bez swojej magii. Czy dobrze zrobił? Hmm jakiś zamysł i plan był, choć bez Kapłana Skinka, Nekromanta mógł wreszcie sam skutecznie poczarować (Wiedźmi Lot na ten scenariusz jak ta lala), a i hrabina opanowała transformację. Tym samym dwie latające jednostki i cała potyczka skończyła się w 5 rundzie, czyli więcej czasu zajęło rozkładanie miasta i sprzątanie niż gra. No i dodam, że na 6 scenariuszy, to dopiero drugi, który wygrali von Carstein.
„Niebezpieczna przystań” to był nasz siódmy scenariusz rozegrany w ramach tej kampanii. Jedynym warunkiem zwycięstwa był test rozbicia przeciwnika. Niby nic trudnego. Ukształtowanie terenu sprzyja taktycznym manewrom, ponieważ przez środek przebiega rzeka, jest jeden most… a o „ten most” przelało się już wiele krwi. A Władczyni Nocy hrabina Margot von Carstein lubi kąpać się we krwi, nawet jeżeli jest ulana z gada. No ale nie tym razem, bo Jaszczuroludzie w tyłku mają chadzanie mostami jak cywilizowani nieumarli. Ot na przełaj przez rzekę, a i nawet nie wychodząc z wody (Kapłan Skink) bojąc się hrabiny von Carstein. Bo to właśnie Kapłan Skink jest największą zmorą, a właściwie czar „Trzecie Proroctwo”. Liczę na awans Nekromanty na III poziom i 4 kostkę rozproszenia, bo wpadło w me łapy Oko Wróżbiarza. Łuki na Dregach (tak, był taki plan) by były skuteczne, ale jak zwykle u mnie w takich sytuacjach, ja swoje a kości swoje. Pięciu strzelających, w tym 3 o US4 przez sześć rund i ani jedno trafienie. Można? Można. I tak jak w Mordheim strzelanie było mało skuteczne, tak w Warheim jest jeszcze trudniej. Świadomie uciekłem w 6 rundzie, hrabina rzucała już test rozbicia i choć u Karola zabrakło jednego modelu do ściagniecia, by i on rzucał na rozbicie, to postanowiłem nie ryzykować. Jaszczuroludzie z zasadą Zimnokrwisty, więc musiałby się zdarzyć cud, a to był dzień, że kości nie sprzyjały Nieumarły.
Cóż, jak to w przypadku Wampirów pocieszający jest fakt, że zawsze możesz 'przeżyć' swojego przeciwnika. ;)
OdpowiedzUsuńCo do strzelania, to zdecydowanie lepiej radzi sobie z tym Lahmia. Carstein jest za to lepszy w walce wręcz.
Skuteczność zapewne jest lepsza na stole o zabudowie przypominającym WFB :) Tu mało kiedy się zdarza strzał bez osłony czy ciężkiej osłony. Po prostu liczyłem na fuksa, jak kiedyś w Mordce z procami u Skavenów, gdzie podczas ważnej potyczki najniższy rzut to była 4.
Usuń