Popełniłem jeszcze taką ruinkę. Nie było na to planu, a cały proces rozpoczął się znów od wydrukowanej sigilistki, która wyszła kobietą zbyt drobną.
Planu nie było, ot stwierdziłem, że wstawię sigilistkę jako rzeźbę. Wpierw chciałem do jakiegoś budynku, a drugą myślą było, że gdzieś do ogrodu/podwórka. I tak sobie kleiłem, wytyczając cel, że dziennie będę poświęcał temu po kwadransie.
Ot się znalazły jakieś fotki z etapów zabawy w klejenie. Martwi fakt, że pomału zapas piankowych podkładów (chyba spod paneli) się kończy.
Ruin i pomnik nigdy za dużo!
OdpowiedzUsuńChyba że zabraknie miejsca na regałach...
Usuń