Jednym
z bardzo nielicznych plusów tej sytuacji za oknem (koronawirus
grasuje, piszę gdyby jednak ludzkość przetrwała, a Ty drogi
czytający – zajrzałeś tu w swojej teraźniejszości a odległej
przyszłości piszącego) jest to, że mam czas na malowanie,
tworzenie no i granie.
Tym
samym dnia wczorajszego rozegraliśmy ostatni scenariusz z synem,
naszej kampanii w Mordheim.
Na
całość składało się 10 scenariuszy, z czego pierwsze pięć
losowaliśmy z Katalogu Scenariuszy do Mordheim a pozostałe rozgrywaliśmy w ramach spisanej
przez Łukasza Rajkowskiego kampanii pt. Oko Tzeentcha.
Karol
grał Orkami i Goblinami, bo tę bandę miał w pełni wymalowaną.
Nie był to wymóg, Młody sam od siebie stwierdził, że grał
będzie tylko skończonymi modelami bo tak mu lepiej się gra. Ja
wystawiłem Klan Eshin.
Oko
Tzeentcha przewiduje w poszczególnych scenariuszach zdobywanie tak
zwanych Punktów Wiedzy i to właśnie ich ilość na koniec kampanii
wyłania zwycięzcę. Scenariusze są bardzo
soczysto-krwawo-nieprzewidywalne i to ich plus (scenariusz z trzema
wiedźmami, jejciu jeszcze w tym roku tak fajnego scenariusza nie
rozgrywaliśmy, na żadnym stole). Natomiast sama kampania spisana
była dla trybu multiplayer więc tym samym, grając z Karolem tylko
we dwójkę, nie wycisnęliśmy maksymalnie z rozgrywki. Choćby
scenariusz 4-ty, w którym gracz z największą ilością Punktów
Wiedzy wybiera sobie budynek, stawia go na środku stołu i w nim
musi się bronić, a pozostali gracze są atakującymi (multiplayer
oczywiście) itd. No i tu zonk, bo Karol mając najwięcej zdobytych
punktów, grając wypasionymi orkami, bronił się, przed masą
płochliwych szczurków :) Ten scenariusz trwał najkrócej, graliśmy
go równo godzinę (5 tur). Więcej czasu zajęło rozłożenie,
złożenie i sekwencja po bitwie. Szczuroogr z pięciu testów
głupoty zdał tylko raz, a pierwszy rzut na route
test i Skavenów nie było. Ostatnie 3 scenariusze to lawina
pechowych szczurzych rzutów. Potyczka ostateczna w scenariuszu
piątym, u skavenów największym (bo właściwie jedynym) sukcesem w
walce była skuteczna walka szczurzego chowańca, który odgryzł
śmiertelnie goblinowi stopę. Resztę walk i strzałów to było jak
mantra powtarzane: nie trafił, nie trafił, nie trafił.
No
i najfajniejsze co mogliśmy sobie wymyślić (za co pewnie zostanę
zlinczowany przez fanatycznych wyznawców ścisłych zasad) to to, że
rozwijaliśmy bohaterów i stronników bez uwzględniania ograniczeń
wynikających z ras (oprócz ruchu). Grałem z 10-cio latkiem i tak
samo on, jak i ja, chłop grubo po 40-tce potrzebowaliśmy tego
uczucia wypasania herosów. Potęgi i siły, władzy i mocy, ot
bohaterów Starego Świata. No i od razu rozwieję wasze wyobrażenia,
przy 10 scenariuszach nie wyszło to jakoś kosmicznie, zdarzyły się
orki z siła 5 i skaveny z procami z BS5, więcej grzechów nie
pamiętam. Na koniec Karol wyrzekł "Będę tęsknił za tą kampanią" i to był dla mnie największa nagroda, jaką mogłem wyciągnąć z tej rozgrywki.
Podsumowując.
Wygrał mój syn, zdobył 13 Punktów Wiedzy przy czym ja tylko 6.
Ratingowo Skaveny skończyły kampanię mając 338 punktów, a Orki i
Gobliny „ważyły” 327 punktów ratingu. Dodam na koniec, że dwa
ostatnie scenariusze udało mi się nająć Veskita ale zapewne jak
już wyczytaliście między wierszami – nie zrobił praktycznie nic
sensownego. Po prostu był, gdzieś próbował dojść, powalczyć
ale ostatecznie podniósł tylko Skavenom rating i prestiż w
gnieździe Podimperium.
A
tak oto graficznie zaznaczał mój syn zdobywane Punkty Wiedzy na
każdym etapie Oka Tzeentcha.
No to zaczynamy robić rozpiski na
kampanię krasnoludy kontra krasnoludy. Oj będzie się działo,
będzie zabawa.
Ha!
OdpowiedzUsuńPięknie! :) Gratuluję Karolowi zwycięstwa w kampanii. Na pewno nie było łatwo.
A ja w ramach tego co się dzieje za oknem, skazany na prace zdalną odkurzam moje krasnoludy. Przede wszystkim udało mi sie w końcu wszystkie wyjąć z pudełek, zamówiłem tydzień temu cztery półki, no i rozkładam, ewidencjonuję, robię zdjęcia... Póki co zapełniłem dwie półki, jutro pewnie zabiorę się za odkurzanie trzecie. Obecnie będę miał do dyspozycji aż 14, więc powinny się wszystkie pomieścić :)
Wspaniała zabawa, i jaka relaksująca.
A później, a jakieś dwa tygodnie?, pewnie zabiorę się za malowanie.
A co!
Jejciu, Smednir. Jak już wszystkie ustawisz to prześlij fotki, niech me oczy ujrzą wreszcie tę największa kolekcję Khazadów w tym kraju. No tak nie może być, że tylko ty możesz na nich patrzeć, nie bądź Sknerus McKwacz.
UsuńNa pewno podeślę. Mam kopę z tym frajdy, póki co wstępnie zinwentaryzowałem 850 krasnoludów, myślę że jeszcze z 200 zostało. Wprowadzam każdy regiment do Excela, dokładnie opisuję. Na tym etapie mam sporo pracy, ale jak uporządkuję armie na półkach, zajmę się pozyskiwaniem bardziej szczegółowych informacji (firma, rok wydania, materiał, numer seryjny itd.)
OdpowiedzUsuńA z tego co mi wiadomo, kolekcja ponoć jest jest największa w Europie :)
Z czasem postaram się to zweryfikować.
Póki co, moje kochane pniaczki codziennie przez 1,5-2h cieszą mój wzrok, kiedy je myję, uporządkowuję i układam na nowo... :)
Trzeba było kwarantanny...
Uświadomiłeś mnie w tym, że masz za dużo czasu wolnego. W takim razie nie będę miał wyrzutów sumienia i po Świętach Wielkanocnych odezwę się w sprawie Gotreka.
UsuńKurde, jak ja Wam zazdroszczę warunków...
OdpowiedzUsuńDziś godzinę szukałem moich starych powieści do WH, były w głęboko w szafie, za kolejną warstwą książek... :(