Jak zapewne wiecie, Dębowa Tarcza organizuje i prowadzi konkurs pod nazwą „Maluj w czasach zarazy”. To bardzo zacna inicjatywa, która ma aż trzy kategorie.
1) Pojedynczy model.
2) Grupa modeli – drużyna, oddział. Co najmniej 5 modeli.
3) Duży model – przykładowo: troll, demon prince, dreadnought lub większe.
Błogosławieństwo Nurgle za oknem sprzyja, bym wraz z synem podjął rękawicę i byśmy razem dołączyli do zabawy i pędzlem urozmaicili codzienność bycia w domu. Karol (przypomnę) ma 10 lat i jest bardzo zaangażowanym graczem/hobbystom/kolekcjonerem. Aktualnie kończy zbierać swoją trzecią bandę do Mordheim, a wszystkie modele maluje własnoręcznie. Przyjął taką zdrową zasadę, że niepomalowanymi gra się gorzej co bardzo mi się podoba.
Zgłaszać modele do konkursu można do 3 maja a zabawa trwa do 14 czerwca tak więc jak widzicie, czasu jest dużo więc serdecznie zapraszam do udziału tych z Was, którzy nadal w niezdecydowaniu. Tu podam link do fanpage Dębowej Tarczy, gdzie ów konkurs jest organizowany.
No dobra, tyle tytułem wstępu. Jak widzicie, do 14 czerwca jest szmat czasu, a mój syn już swoje zgłoszone prace wymalował. Zajęło mu to co prawda kilka dni, ale ciesze się bo to była kolejna mobilizacją. Ostatnio widziałem w nim taki zapał, gdy we wrześniu przygotowywał swoje Orki i Gobliny do drużynowego turnieju w Mordheim Cienie nad Culmsee.
A więc tak, w kategorii „Pojedynczy model” zgłosił Dwarf Gladiator od Ścibora.
No tu miał najwięcej zabawy i już był zmęczony bo była to siódma figurka w tak krótkim czasie i do tego z największą ilością małych elementów. A dodam też od siebie, że obu nam się już ciężko maluje, gdyż pędzle rozczapierzyły się i proszą o wymianę. Niestety to wyprawa do odległego o 30 km Torunia a w czasach koronawirusa, nie jest aż tak ważna i potrzebna do życia.
W kategorii „Grupa modeli” Karol zgłosił oddział stronników ze swojej nowo tworzonej bandy krasi. Modele z firmy Mom Miniaturas. Oskrobywałem mu te figurki z nadlewek i sklejałem, droga przez piekło, tak to określę.
No i w kategorii „Duży model” wystawił Ogra. Właściwie sam nie wiem co to za ogór, w zeszłym roku był w pakiecie z innym figurkami z ebaya. Po ułożeniu nóg, wygląda jakby w wersji docelowej dosiadał jakiegoś wierzchowca a nie był pieszy. No ale Karol nie miał nic innego by wystawić z tej kategorii, a ja także nie chciałem mu dawać nic z Panteonu, by potem to zmywać (wyrodny ojciec).
Na koniec „małe łapki” wykańczające podstawki u stronników.
No dobra, niech i ja się znajdę. Popełniłem Aresa, którego zaprezentuję niebawem.
Powodzenia w konkursie. :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
UsuńPowodzenia moi kochani. Trzymam kciuki...l
OdpowiedzUsuńNiech wygra najlepszy z krasnoludów!
OdpowiedzUsuńBTW. Jak chcecie tanio i szybko uratować pędzle to spróbujcie je dokładnie aczkolwiek delikatnie umyć przy użyciu szarego mydła i ciepłej wody a potem (ale najlepiej zróbcie eksperyment na jednym) nałóżcie na włosie odżywkę do włosów (po uprzednich konsultacjach z żoną! :-D), którą najlepiej jest po pewnym czasie spłukać (zobaczcie na opakowaniu). Możliwe, że to trochę podreperuje pędzle.
Ewentualnie warto wydać grosiwo na "Czyścik do pędzli General`s The Masters". Miniac swoje opakowanie około 40 g używa kilka lat i jeszcze go nie zużył a to przecież malarz pierwszej klasy. Sama ostatnio się zaopatrzyłam w to i udało mi się uratować kilka pędzli co to miał już iść na wieczystą służbę nakładania wikolu z piaskiem na podstawki. A tu jednak kaprys losu, dalej będą ostro nakładać podstawowe kolory i drybrushować co się pod rękę nawinie :-)
Dziękuję za te jakże pomocne sugestie. W zamyśle nawet nie miałem, że można pędzle "odzyskiwać". Ot wyeksploatowane się wyrzucało i kupowało nowe. A tu takie proste rozwiązania.
UsuńA swoją drogą, już jestem znów w sieci, kilka dni bez internetu to jak bez ręki czy nogi. E-szkoła i ograniczony limit transferu danych to iść irytująca mieszanka na te czasy.