Trochę
wykończonych ruinek się nazbierało. Dziś najstarsza ze
skończonych, nazwijmy ją roboczo „mały biały domek”, gdyż
przez lata straszyła z regału swym białym podkładem.
I
pewnie nadal by tak straszyła, gdyby nie zeszłoroczny turniej
Cienie nad Culmsee, i to jest najpiękniejsze. Ta motywacja przed
turniejami do malowania modeli czy dokańczania terenów. No i co tu
wiele pisać, biała ruinka dostała kolorków i tyle.
Może
mały przerywnik? Oczywiście.
Kto
zna, ten nuci, kto nie zna ten się kołysze, a panie proszą panów
do tańca.
Koniec przerywnika.
Kawał dobrej makieciarskiej roboty!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMarianna pewnie się zastanawia, bo widok na niebo jest, ale gdzie ten widok na morze obiecany w prospekcie? ;)
OdpowiedzUsuń(...)A my byliśmy pośrodku,zanurzeni w morzu gwiazd.
Usuń:)