Niedziela (dodatkowo
handlowa) po pracy. Kiełkował plan na kontynuację przygód
Leonidasa ale Cecrops, znaczy się Garran, wyruszył na podbój
Essen.
Wyszło inaczej,
bardzo fajnie choć spontanicznie, rodzinnie. Jak najlepiej
wtajemniczyć syny, by móc mówić wszem i wobec, że stworzyłem
„potwora”?
Ano trzeba z nim
zagrać. Gosia i Karol wspólnie stworzyli dla siebie drużynkę
pokurczów, podzielili się modelami, ja poszukałem trolle. Nie był
to prosty quest, jeden z trolli z zestawu Skull Pass namaziany gdzieś
w 2008 roku wygląda strasznie, nazwany Mama-troll i wrzucony gdzieś
na szafę czeka na kąpiel w płynie hamulcowym od kilku lat. Drugi
troll raz na stole, wystawiony na turnieju w Płocku w 2009 roku
(sentyment naszedł jak zdjęcia znalazłem na dysku twardym, może
jakiś krótki topic zrobić z tego wydarzenia? Choć pamięć już
nie ta ..) i hajda do boju.
Improwizowany na
szybko scenariusz do Mordheim, banda krasnoludów polująca na
trolle. Na środku stołu 2 owe osobniki pod kuratelom szamana w
obstawie dwóch orków z łukami. Krasie fajnie wyszły (drużynka),
tak jeszcze nie graliśmy. Banda oparta nie na klanowych, a na masie
krótkobrodych + Czarnoksiężnik i Hafling.
Zaczęliśmy się
dobrze bawić, trolle już od pierwszej rundy rozgrywki miały swoje
plany (głupota). Jeden postanowił zadumać się nad swoją marną
egzystencją wydzielając przy tym ogromne ilości śliny, a drugi
poszedł (niczym Fernando) wąchać okoliczne kwiatki w doniczkach.
Tymczasem, krasnoludy osaczały…
… i osaczały, z
małą przerwą na podlanie płotu okolicznego cmentarza.
Rozgrywka była dość
szybka. Przeważała głupota trolli i kłócące się orki
(animozja). Jak już pewno domyśliliście się, krasie wygrały choć
nie miały łatwo. Umarł hafling, zabójca trolli i 2 krótkobrodych
(były rzuty na Ld). Ostatecznie szlachcianka z Karak Osiem Szczytów,
Helga Nieustępliwa Angrboda zaciukała drugiego z trolli w
heroicznym ataku i równie zaskakującym szczęściu w kościach.
Syn zadowolony. W
żonie obudziły się stare cechy, kto grywał w poprzednie kampanie,
a było to tak na przełomie jury i kredy, ten wie jakie. Macie
możliwość grania rodzinnie, nie zwlekajcie, nie odkładajcie tego.
A jeżeli możecie przy tym kształtować młode pokolenie to
szlifujcie te diamenty, to przyszłość naszej sceny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz