Dawno dawno temu, w
odległej Brombergi … powstała taka tam styrodurowa ruinka.
Teraz, gdy po latach
wróciliśmy do Mordheim, nastał czas by po dokańczać projekta,
które leżały i czekały. Teren będący tematem dzisiejszego
topicu nazwijmy „katedrą” (tak wyszło, efekt losowania).
Przyniósł ją Mondzi w stanie „surowym” i na stole raziła
swoją sturodurowością.
No to zakasamy
rękawy i pach ją na warsztat.
Po naklejeniu
cegiełek, wzmocnieniu wikolem, zapiaskowaniu i malnięciu podkładem…
… przeprowadziłem
krótki instruktaż z malowania, po czym rozsiadłszy się na
kanapie, z duma w sercu podziwiałem z jakim zapałem moje młode
wymachuje pędzlem malując cegiełki.
Za dużo dałem tego
piasku ale nic to. Figurka, która dostałem (bardzo dawno temu) od
Karola z Baltazar Games (czy jak kto woli z najmita.net hehe) miała
być częścią przydrożnej kapliczki. Ot, jak widać, tu jej
lepiej.
Siedziałem nad
katedrą kilka dni. Odprężyłem się, wyzwoliłem z zalegających
myśli o glejakach i innych wewnętrznych wrogach. Mam świadomość,
że można było z tej ruinki wycisnąć więcej. No ale naturalne
lenistwo, patrzące maślanymi oknami inne niedokończone makiety
oraz szepty kilkudziesięciu figurek z Mythic Battles: Panteon
mówiące „pomaluj nas”, skutecznie wywołały zadowolenie z
aktualnego stanu katedry.
Same ruiny miały
już chrzest bojowy jeszcze w stanie niedokończonym. Były miejscem,
w którym swe leże uwiła Banshee gromadząc tam nieprzebrane
skarby. O tym co wydarzyło się w scenariuszu „Krzyk Banshee”
już w kolejnym odcinku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz