piątek, 15 lutego 2013

Oda do ChOK'u





Szlachta znów zebrała się. Zdmuchując pianę ze złotego chmielowego nektaru, wyjmując kości ze swych mieszków - obradować poczęli. Tym razem znów nie szprechali o zbliżajacej się elekcji, nie obgadywali znanego warchoła Kaszora Tóśka i jego szemranej kompaniji, nie mieli wyrzutów dla braci sejmowej za chęć powierzenia buławy hetmańskiej babie z wąsem. Dziś mieli poważniejsze tematy, zebrali się by debatować nad zawarciem traktatów ze Złotą Łordą Kujtury Chamżyńskiej. Mieli zawrzeć pokój (a może korytarz) i zawiązać współpracę przeciw zakusom zdradliwej Ciemnoty i Zakłamaniu.

 


Zaczynamy kolejny rozdział współpracy z ChOK'iem. Liczę i liczę - to już jakieś czwarte podejście będzie. Pierwsze gdzieś około roku 1995. Do dyspozycji mieliśmy piwnice pod Ratuszem, wchodziły w grę nawet rozgrywki nocne, które chyba zaważyły na współpracy z "oświatą". Stróż-dozorca był bardzo zdegustowany, że mu nie dajemy wyspać się w pracy, że grać w coś chcemy po nocach. Na to wszystko musiał być czujny, gdyż sesję kończyły się o różnych godzinach, a on biedak, musiał od nas klucze odebrać i wszystko posprawdzać. 

 

 


Pod sztandarem "klubu miłośników fantastyki" (chyba jakoś tak? Piter Sypek kiedyś w Magii i Miecz pokazywał ogłoszenie naszego klubu?). Poznawanie Świata Mroku, pierwsza krew spita ustami mego Ventrue (nie wspomnę o samych wrażeniach z przeistoczenia), Wampir - Mroczne Wieki (buuu). To w piwnicy Ratusza, Artur podjął się puszczenia sesji w Warhammera 1ed na 11 graczy jednocześnie.



Wycinek z tej sesji:
"Do warownej wioski wpada zdyszany elf i woła do strażnika:
-Panie gwardzista, zamknijcie bramę, gonią mnie wilki, a niektóre mają nawet cztery łapy."

Coś jakoś takoś około 2006-2007 kończyła się długa i owocna współpraca po drugim podejściu. W ChOKu działa wtedy prężna i liczna grupa (ponad 30 osób) pod nazwą sekcja RPG. Prym na saloonach  wiódł wtedy Rynio :)







Grupki rozrzucone po salach grały w różne systemy, badały światy, zmierzały się z niebezpieczeństwami, walczyły z wrogamii liczyły skarby. Zdarzały się nawet pojedyncze bitwy w WFB.









Dla mnie ostatnim wydarzeniem tego okresu, był udział w tzw Barwnym Korowodze zorganizowanym przez sekcję RPG, a otwierającym któreś tam z kolei Dni Chełmży. Wróbelki ćwierkają, że idea korowodów kultywowana jest do dziś.






  No i w ostatnim krótkim epizodzie, do ChOK'u zawitało Mordheim w wykonaniu naszym, czyli najfajnieszej ekipy.   
Rzucano nas jak worki kartofli po salach, a to nie służyło makietom i terenom ni czort. Pamiętam sytuację, w której rozłożyliśmy wszystko, nadszedł czas na pierwsze kulnięcie kośćmi, wpadła do sali jakaś babka z sekcji plastycznej i aferę zrobiła, że to dziś-teraz ich czas na tę salę. Trzeba było z kwaśnymi minami - wycofać się. Nasze miejsce zajęła sekcja plastyczna w liczbie trzech 10-cio latków uzbrojonych w blok techniczny sztuk jeden i pudełko kredek sztuk jeden.

 






 

 

No, a wróg przyszedł stamtąd...














To by było tyle na dziś. Jutro (16.02.2013) nowo zawiązana sekcja gier bitewnych i planszowych (zawiązana podczas turnieju Adios Amigos z którego fotorelację również tu powiesiłem) rozpoczyna swą działalność. Start o godz 9:00 ..... akumulatory aparatu ładują się.  


6 komentarzy:

  1. Ano tak, zbieram się by coś napisać o sobocie owej ale ..... hmm ... więc ... normalnie brak słów ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaaa pamietam piekne czasu choku pod ratuszem, nocki w wfrp taaaa... piekne czasy niestety one nie wroca...

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, na dodatek organizm już wiekowy, złachany - nocki mniej toleruje.

    OdpowiedzUsuń
  4. moje krasnoludy grubą warstwą kurzu osłonięte czekają na lepsze czasy

    OdpowiedzUsuń