-->Zostając dziś w klimacie Mordheim (w tej właśnie chwili, w Warszawie odbywa się turniej o tajnym kryptonimie "Magiczny Sztorm"), zapodam ruinę. Nic szałowego, nic urywającego genitalia, nic co powoduje szczękoopad. Zwykła najzwyklejsza ruinka. Szybka i grywalna. Takie jest jej przeznaczenie.
Nie jest to szczyt możliwości makietowo-przeszkadzajkowych. Na pewno nie malarskich :)
Czemu się tu znalazło? Różne sposoby na budowanie podobnych ruinek ludzie mają. Robią cuda używając przeróżnych materiałów. Spienione PCV, podkłady pod panele, styrodur, drewienka, tektura (nawet papier toaletowy ale o tym może innym razem hahaha) .... Tę ruinę - odlałem z gipsu dentystycznego.
Odlałem bardziej na próbę, ale jak już poskładałem, maźniąłem na szybko to żal było wywalić, a nie potrzeba wielu przeróbek by uzyskac efekt 100% zadowalajacy. Znajdę kiedyś czas to dogliglam.
Dla każdego elementu ściany czy działowych, robiłem na kawałku dykty prowizoryczne formy z wszystkiego co było pod ręką. Z klepeczek, klocków itp. Całość zalewałem gipsem i po kwadransie - ściana gotowa do postawienia i wklejenia w podstawkę.
Środek to standard, wszechstronne patyczki do lodów zalane bejcą.
Lampa błyskowa
zrobiła pryma aprilisa bo …….
......... tak naprawdę, ściany mają taki kolor.
Nie panuje nad tym aparatem, centralnie siwieją mi włosy, których już nie mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz