Rzuciłem się w wir ciężkiej i absorbującej pracy, przez co nie miałem kiedy zrobić topic. Dziś łapię oddech wytchnienia więc nadrabiam. W październiku Młodemu strzeliły na liczniku dwa lata, odkąd przekroczył po raz pierwszy, zrujnowane rogatki na graniczy Miasta Potępionych. I właściwie to, co wydarzyło się w zeszły weekend, mieliśmy celebrować te trzy miesiące temu. Jeszcze w tamtym roku „zamówiłem” u Szanownej Małżonki specjalną kartkę (box, czy jak to ona tam to nazywa) okolicznościową. Tym samym się pochwalę, że takie cuda na kiju tworzy często, zamiast gotować obiad (no to teraz mi się oberwie). Zapytacie zapewne czemu z 3-miesięcznym poślizgiem? Chciałem wziąć kartkę do Szczańca i tak z większym prestiżem to zrobić, ale naturalna nieśmiałość zablokowała pomysł, a i nie chciałem się Staremu Najmicie na salony wpychać ze swoimi fanaberiami. A później najprościej w świecie, zapomniałem. Kartkę ukryłem przed światem i Młodym w „warsztacie” i pewno by tak leżała, gdybym nie dostrzegł jej, szukając obcinaczek. Skoro znalazłem to przy najbliższej grze w ramach nadal trwającej (ciągnie się jak flaki z olejem) kampanii bandami krasnoludzkimi, postanowiłem Młodemu pogratulować i życzyć wytrwałości w kolekcjonowaniu i malowaniu swoich figurek.
Wylosowaliśmy scenariusz „Ingeborga” (tym razem na końcu topica go nie zamieszczę, po ostatnich sugestiach Starego Najmity), który jest o tyle fajny, że można go wygrać/przegrać na cztery sposoby. Oprócz tradycyjnego zwycięstwa poprzez route test można wygrać, podpalając stos pogrzebowy przeciwnika, zabijając wszystkie modele w bandzie przeciwnika z pochodniami lub przez odnalezienie zwłok tytułowej Ingeborgi i po wcześniejszym przeniesieniu ich na własny stos pogrzebowy, dokonaniu rytualnego pogrzebu. To tak w skrócie. Dodam tylko, że jeszcze jakoś udaje się wielkim fuksem manewrować latającym dywanem, ale Młody ma na to lekarstwo. Oprócz Tileana i Kislev Rangera i Warlocka z lataniem ma 12 strzelających Krasi, a warto dodać, że rzuty ma wręcz niesamowite. Gdyby to kto inny tak miał, posądziłbym o „lewe kości”. No to kilka zdjęć, a że mieliśmy "fotografa", to będzie więcej nas, a mniej figurek.
Na koniec zamiast scenariusza (tak wiem, długich nikt nie czyta) pozwolę sobie pokazać, jak prezentuje się kartka okolicznościowa dla Młodego.
Zacna inicjatywa!!!
OdpowiedzUsuńDzięki Kolego Sympatyczny!
Usuń