Dawno mnie tu nie
było. Moja wina, moja bardzo wielka wina. Choć uwierzcie, że się
bardzo dużo działo/dzieje. Dużo czasu wolnego spędzam „przy
laptopie”, przez co na bloga mam mniej weny bo musiałbym siedzieć
i klikać w klawiaturę… jeszcze dłużej. Wytłumaczenie
nieakceptowalne, wiem.
Wzięliśmy na testy
modele z aliexpressu (" - W lutym" - dodał głos gdzieś z komody). Cóż rzec… alem się naskrobał tych
nadlewek, fiu fiu masakra. Pomalowałem tylko owego orkowego szamana
niby z Avatars of War. Została jeszcze cała garść „chińskich
podróbek” ale brak motywacji gdy ma się do malowania figurki,
przy których jest mniej pracy (obróbka, nadlewki – fuj).
Efekt końcowy –
zadowalający, tym bardziej gdy dla syna jest to jego najfajniejsza
figurka w bandzie zielonych. Przedstawiam Gambola (tak tak, dobrze
widzicie, palce już trzeba było doklejać, kruchy, twardy chiński
plastyk).
Moje młode malowało
Nuglaka od Spellcrow i nie był zachwycony gdy skończył. Tatuś
odruchowo wziął i wrzucił do zmycia w dot-3. Tatuś zrobił błąd,
zapomniał że Nuglak był z żywicy buuu. A co tam, zapodam tu fotkę
dla mniej doświadczonych kolegów w ramach ostrzeżenia co może zrobić z fajnym model, dot-3.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz