Mission completed - figurki Runebound

 

Przyszła zima i można chwycić pędzel. W kwietniu wybiłyby dwa lata odkąd "kolorowałem" figurki. No ale kolejne zmiany życiowe spowodowały to, że mam/miewam wolną chwilę na złapanie oddechu, na zrelaksowanie się z pędzlem w prawicy i niuchanie zapachu podeschniętych farb.

 

 

Zacząłem od rozgrzebanego projektu "lata świetlne temu", udało się dokończyć podawanie koloru figurkom do Runebound. Znów pisać, że zdjęcia do dupy? Czy już się do tego przyzwyczaiłeś? Okey, mówisz i masz ..... zdjęcia do dupy.

Pierwsze figurki maziałem hmmmm, kiedy to było? Kiedy puścili drugą edycję? Nie ważne, dawno dawno temu. Jak teraz na nie patrze to chciałyby wykąpać się w płynie hamulcowym ... ale nie zrobię tego. Tak jak powiedziała pewna mądra istota, to tylko pionki, a te do Runebounda to pionki do kwadratu.

 






Rzeźby mało kiedy wyrażają to co naszkicowane na karcie.

Do czego ja zmierzam? Tyle dziś pytań buuuu  Zmierza do:
- pokolorowałem,
- na pierwszych dawno temu uczyłem się,
- widać strasznie różnice w malowaniu,
- nie jestem z nimi emocjonalnie związany,
- co z żoną gram to wiecznie mnie leje.

Teraz tylko lakier. Pozwoliłem sobie podkleić je na podstawki okrągłe 25 mm co by choć trochę ograniczyć łapanie za pomalowanego pionka spoconymi łapami (taka choroba, mania prześladowcza).

  

No to teraz czas na Talisman Magia i Miecz. 

 









Pierwsze cztery koty za płoty. Na zdjęcie (do dupy) załapał się Zabójca, najszybciej pokolorowany figurek, czas operacyjne 31 minut z podstawką.