Korzystając z okazji szybszego wyjścia z obozu pracy, usiadłem do komputra. Jejciu - jakie to fajne.
Farbki dawno już zalałem wodą demineralizowaną i schowałem w głębokie zakamarki. Może kiedyś, za jakiś czas znów dane będzie chwycić pędzel. Za to zostało na pendrivie troszkę materiałów sfotografowanych na takie właśnie chwilę - "usiadłem do komputra". Można je także nazywać "odgrzewanymi kotletami".
Dziś - Loken - beast hunter. Bez historii, ot tak z kapusty dla wywołania ruchu na trasie Ja-Wy.
A jakby kto nie w temacie, to tak właśnie wygląda model w katalogu GW.
Coś z zupełnie innej beczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz